szanuj sąsiada swego




Dziś miał być post o zupełnie czymś innym, ale życie, jak to życie, piszę różne scenariusze ;)

Sąsiadów można mieć rożnych. Można trafić na parę staruszków, których najgłośniejszym hobby jest czytanie książek, albo na pijacką melinę, gdzie banda meneli urządza sobie codziennie imprezy i awantury, a z góry słychać tłuczone szkło i wrzaski "ty kurwo".

Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę nie mam najgorzej. Moi przemili sąsiedzi mają tylko dwie wady. Lubią sobie pośpiewać czasem przed północą na całe gardło (na kilka gardeł, nie wiem dokładnie ile, bo nie umiem się nigdy ich doliczyć), fałszując przy tym okrutnie. Ale spokojnie. Piosenki kulturalne, ładne, oazowe takie... Wprawdzie jest trochę kiepsko, jeśli następnego dnia muszę akurat wstać koło piątej, ale wiadomo, że czasem człowiek musi, inaczej się udusi. Ni ma rady, jak jest wena. Zresztą od czego są stopery do uszu.
Mają jeszcze inne hobby. Remonty. Kiedy się wprowadzili dwa lata temu, przez pół roku, dzień w dzień, słyszałam wiertarkę. Dzień w dzień! No ale nawiercili tych dziur ile wlazło i był spokój. Do czasu.
Teraz widocznie znudził im się wystrój, bo nikogo nie uprzedzając, wyjechali na wakacje a do mieszkania wkroczyła ekipa remontowa. Walą jakimiś młotami, wiercą nie wiem w czym, ściany się trzęsą. Generalnie horror. Zastanawiamy się kiedy do wszystko pierdyknie i runie.
Nie mam komu się poskarżyć, ani nawet kogo ochrzanić, no ale od czego mam bloga?

Jak to mówią szanuj sąsiada swego bo możesz mieć gorszego. Nie narzekam więc za wiele, tylko błagam, jeśli pewnego dnia postanowicie przewrócić w swoim mieszkaniu wszystkie ściany i postawić w ciut innych miejscach, uprzedźcie sąsiadów. To nic nie kosztuje, ale może łatwiej będzie im to znieść, kiedy przygotują się na to psychicznie... Wiem, wiem, Wy jesteście dobrze wychowani i sami o tym wiecie.

Ja tymczasem, na pierwsze odgłosy wiertarki, pakuję książki i uciekam gdzie pieprz rośnie.

3 komentarze

nade mną mieszka taki jeden szpaner z badziewnymi głośnikami i jeszcze gorszym gustem muzycznym ... na szczęście ktoś wymyślił słuchawki :D przez pewien czas w innym miejscu miałam sąsiadów, którzy codziennie między 18 a 21 coś wiercili. Może lubili sery i chcieli mieć ściany je przypominające, nie wiem.

Reply

nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem :)

Reply

Ja w zasadzie nie miałam do tej pory drastycznych przygód z sąsiadami. Ale jeszcze do niedawna naprzeciw nas mieszkała pewna para, która bardzo lubiła w środku nocy wyć do księżyca z powodu uniesień cielesnych. Ponieważ czasem zdarzało się, że nasz sąsiad mieszkający pod nami przyprowadzał sobie jakąś przyjaciółkę na noc i również razem z nią lubił powyć do księżyca, z moim T. mieliśmy niezłą zabawę obstawiając, czy to sąsiedzi znad przeciwka, czy sąsiad pod nami ;)
Nie zdarzało się to zbyt często, więc było bardziej zabawne, niż uciążliwe ;)

Reply

Prześlij komentarz