Jesienna lista życzeń


Nie ma co się łudzić. Jesień zagościła u nas na dobre. Chłodne poranki i coraz wcześniejsze wieczory. Coraz trudniej wstać do  pracy. Coraz cieplej trzeba się ubierać.
Żeby nie popaść jednak w nazbyt melancholijny nastrój, mam swój sposób na porawę humoru. Zakupy.
Ale nie takie zakupy jak kiedyś. Na hurra, wszystko co wpadnie w oko, byle tylko przez chwilę poczuć się lepiej, a później żałować wyrzuconych pieniędzy. Uczę się robić zakupy przemyślane i potrzebne, dzięki czemu sprawiające prawdziwą przyjemność.
Oto moja lista życzeń na jesień, która pomoże mi przetrwać i przyzwyczaić się do chłodów.

1. Czytnik e-booków. Przez lata byłam zatwardziałą zwolenniczką tradycyjnych książek. Jako wielbicielka lliteratury nigdy nie potrafiłam bez nich obejść, taszczyłam je więc ze sobą, czytałam w autobusach, w przeróżnych ekwilibrystycznych pozach, na przystankach próbując palcami okutanymi w grube rękawice bez palców przewrócić stronę. Dziś mówię -dość! Mimo, że szelest kartek i zapach świeżej farby drukarskiej był jest i będzie jedną z najmilszych rzeczy, dziś stawiam na wygodę. Lekkość czytnika i ilość miejsca jakiego potrzebuje w torebce, przekonał mnie wreszcie do zakupu. Na wakacje, czy w drogę do pracy będę mogła zabrać tyle książek, ile nigdy nie zdołałabym udzwignąć i które nie zmieściłyby się nawet w największej z moich toreb. Podróże do pracy staną się, mam nadzieję, dużo przyjemniejsze. I zawsze, kiedy niespodziewanie skończę jakąś książkę, będę miała pod ręką kolejną.

2. Kalosze. Nie nawidzę deszczu i przemakających butów. Nie ma nic gorszego. Nawet nie chodzi o to, że przemoczone skarpetki to gwarancja kataru. Szkoda mi butów! Mam już jedne kolorowe kaloszki, ale nie zawsze pasują mi do stroju. Zwłaszcza do pracy. Czarne będą idealne do wszystkiego. I żadna pogoda mi już nie straszna.

3. Skoro kalosze to i parasol. Jakiś czas temu zobaczyłam gdzieś przezroczysty plastikowy parasol i postanowiłam go mieć. Latem jakoś się bez niego obeszłam, ale teraz potrzeba nagli więc muszę się za takim rozejrzeć. Myślę, że zainwestuję w niego trochę, bo wiem, jaka różnica jest między porządnym parasolem, który służy kilka lat a takim, który po dwóch tygodniach nadaje się do wyrzucenia.

4. Lunch box. Staram się ostatnio zdrowo odżywiać. Ograniczam słodycze, jem śniadanie przed wyjściem, do pracy zabieram kanapki, czasem robię jakąś sałatkę. Na mieście jem rzadko, fast-foody i drożdżówki odpadają, stawiam na własnoręcznie przygotowane jedzenie, lubię wiedzieć co mam na talerzu. I wiecie co? Smaczne to jest! Lunch box pozwoli mi poszerzyć moje menu, dzięki niemu można zabrać kilka róznych rzeczy w oddzielnych przegródkach, nie będę musiała  wiecznie szukać ich po całej torebce.

5. Ciepły żakiet. Mam kilka żakietów ale tylko jeden noszę prawię na okrągło. Ciepły, dzianinowy żakiet jest przeze mnie eksploatowany nagminnie. Świątek, piątek, lato czy zima. Jest wygodny, ciepły, prawie się nie gniecie, pasuje do wszystkiego. Przyda mi się takich więcej. Ten zakup mam więc już sprawdzony.

Prześlij komentarz