Bytomska Gra miejska

czyli jak zostać detektywem

Dziś przestawię Wam kolejny sposób na fantastyczną animację miasta. Gra miejska, czyli coś, w czym udział również był na mojej wspomnianej tu liście życzeń. Zawsze wydawało mi się to fajną opcją, a ostatnimi czasy bardziej interesuję się takimi akcjami, szczególnie w mojej okolicy. Okazuje się, że aby genialnie się zabawić wcale nie trzeba jechać gdzieś daleko. A wszystko (znowu) dzięki zwykłym ludziom, którym chce się coś zorganizować, coś zrobić, poświęcając swój czas i energię. A trzeba podkreślić, że wszystko zrealizowane zostało perfekcyjnie i bardzo profesjonalnie.

A było tak. Koło siedemnastej zjawiliśmy się w Bytomskim Centrum Kultury, gdzie okazało się, że jeden z pracowników został w nocy uprowadzony! Dostaliśmy film od porywacza, który nie pokazał wprawdzie twarzy ale wydawał się dziwnie znajomy... Bez wahania włączyliśmy się do akcji, chcąc pomóc porwanej. Otrzymaliśmy ścisłe instrukcje i mapę miasta. Dotarł do nas także, list od uprowadzonej, który jakimś sposobem udało jej się przekazać. Ruszyliśmy w drogę, czasu nie było zbyt wiele, więc musieliśmy się spieszyć. Plan był taki: najpierw odnalzeźć w mieście dwóch agentów, od których mogliśmy otrzymać kod prowadzący do szefa mafii. Znaliśmy tylko mniej więcej ich miejsce pobytu, ale dzięki pomocy kilku napotkanych osób udało nam się ich odnaleźć  dość szybko. Dostaliśmy polecenie, żeby pobiec do pobliskiej budki telefonicznej i czekać na dalsze instrukcje. Zaczęło się robić bardzo ciekawie. Wpadamy do budki, po chwili dzwoni telefon. Odbieramy, podajemy kod, dowiadujemy się na którym parkingu czekają na nas członkowie mafii. Mogą nam udzielić cennych informacji, ale równie dobrze możemy je tam stracić... Biegniemy na trzecie piętro parkingu pod centrum handlowym Wchodzimy. Jesteśmy jako pierwsi! Zmierza w naszą stronę jakiś gość w ciemnych okularach z pistoletem. "Tylko jedna osoba może zostać" -mówi, celując w naszą stronę naładowanym (być może?) rewolwerem. Chwila konsternacji. Poświęca się A. Zostaje zaprowadzony do szefa mafii, podczas gdy ja czekam za drzwiami, zastanawiając się czy mam jeszcze na kogo...? A. podchodzi do stolika, za którym siedzi boss. Garnitur, kapelusz, podkręcony wąsik. Jak nic włoska mafia w Bytomiu. "Grasz ze mną?"  - pyta zimno gangster, cyzelując każde słowo. "Tak" - odpowiada A., drżącym lekko głosem. Boss, kładzie na stół walizkę, powoli otwiera ją, wyciąga coś małego, coś co mieści się w dłoni. "Orzeł czy reszka?" - pyta. A. stawia na orła. Moneta frunie w powietrzu jak z zwolnionym tempie. Orzeł! Życie darowane, a my zgarniamy łącznie 10 punktów. Biegniemy dalej. Teraz na celowniku mamy 5 misji, czyli 5 samochodów do odnalezienia w centrum, które oznaczone są cennymi dla nas informacjami - kodami, które potrzebne są do odnalezienia schwytanej dziewczyny. Czujemy, że porywacz bawi się z nami w kotka i myszkę. Nie udaje nam się odnaleźć żadnego z nich ale nie poddajemy się. Zostaje jeszcze list porwanej, w którym mgliście opisuje miejsca, którymi jechała nocą z porywaczami. Oto jego fragment: "Pamiętam też wielkie przerażenie, gry po raz których obudziłam się. Cmentarz. W tle słychać głośny szum, jakby jakiejś fabryki czy kopalni. Zemdlałam. Wydaje mi się, że to co udało mi się spisać, raczej nie działo się chronologicznie." Próbujemy odgadnąć o jakie miejsca chodzi. Szeroka jednokierunkowa ulica, na której porywacz stali na światłach, gdzie świecił się jakiś bilboard. Miejsce, z którego porywacze póbowali ukraść sprzęt komputerowy, nie zważając na bliskość posterunku policji, okazało się szkołą informatyczną. Wiadukt nad mało uczęszczaną ulicą, po którym jeździ tramwaj lub pociąg. Duży  budynek , wokół którego porywacze dla zmyłki jeździli w kółko. 7 miejsc, 7 świadków do odnalezienia. Każdy z nich, sprawdzając nasze umiejętności, może udzielić nam dodatkowych informacji, jeśli uda nam się wykonać jego zadanie. Udaje nam się udnaleść pięciu. Goni nas czas więc biegniemy do biura detektywistycznego. Za 4 zdobyte punkty dostajemy cztery wskazówki, na temat miejsca pobytu porwanej. Centrum, budynek, z cegły, niemieszkalny. Nie ma czasu szukać, jedyne co nam pozostaje to miejsca, które są po drodze do BCK, do którego musimy już wracać. Biblioteka? Raczej nie. Obstawiamy muzeum, ale szybko przegania nas stamtąd ochroniarz. Może szkoła? Biegniemy tam. Już widzę, że mamy rację i że nie będziemy pierwsi. Wbiegamy do szkoły i pędzimy na dach szkoły. Tam znajdujemy porwaną. Zostaje nam 5 minut. Pędzimy do Bytomskiego Centrum Kultury, żeby nie stracić cennych punktów. Na miejscu zliczają nam punkty - zdobyliśmy ich 32. Później okaże się, że zabrakło jednego, żeby zająć trzecie miejsce. Ale to i tak sukces... Porywaczowi nie udało się spełnić swoich morderczych zamiarów! :)

Ale i to nie jest najważniejsze. Najważniejsza była rewelacyjna zabawa i jedyne czego żałujemy, to tego, że wzięliśmy w niej udział dopiero teraz. Zachęcam Wam do takich akcji. To najlepszy event, na jakim byłam w ostatnich miesiącach. Wielu miesiącach. Szansa by przez chwilę poczuć się jak agent specjalny, jednocześnie bawiąc się przy tym jak dziecko :)

1 komentarze:

Wow, super sprawa!! Zazdroszczę, czytałam z zapartym tchem! :)

Reply

Prześlij komentarz