Praga

czyli jak w tłumie turystów odnaleźć klimat miasta

     Kiedy pierwszy raz pojechałam do Pragi, bawiłam się naprawdę świetnie w doborowym towarzystwie. Jako, że był to jeden z pierwszych, takich samodzielnych wyjazdów za granice, Praga wydawała mi się absolutnie cudowna i niepowtarzalna. Chłonęłam każdy otaczający element i prawie zakochałam się w tym mieście, tak jak w Krakowie. Tym razem było trochę inaczej, miałam wrażenie, że jest tam bardziej tłoczno i gwarno niż w innych takich miejscach, z każdej strony otaczali mnie turyści. Szukaliśmy odrobiny spokoju i miejsc, których inni nie odkryli, lecz na próżno. Mam wrażenie, że trudno się tam zgubić, tak by poczuć prawdziwy klimat tego miejsca. Być może za pierwszym razem tego nie zauważyłam zachłystując się wszystkim co zobaczyłam. Teraz podeszłam do sprawy z większym doświadczeniem i spokojem.

     Jednak co by nie mówić o turystach i komercyjności Praga jest nadal pięknym miejscem z zachwycającą architekturą i zabytkami. W trakcie II Wojny Światowej nie doznała tylu zniszczeń, jak np. Warszawa, dzięki temu ocalało wiele budowli, które do dziś możemy oglądać, piękne i zadbane. Jeden dzień to zdecydowanie za mało żeby dobrze poznać wszystkie zakątki miasta, ale wystarczy na długie włóczenie się po mieście. Spacer po Hradczanach lub moście Karola w świetle zachodzącego słońca, jest jedną z przyjemniejszych atrakcji. Wokół roi się od artystów, na każdym kroku rozkładających się ze swoimi szkicami, biżuterią czy instrumentami. Szczególnie muzyczne występy są dość ciekawe i oryginalne.Celtyckie pieśni wykonywane w "tradycyjnych" strojach na praskim rynku zgromadziły sporą liczbę gapiów. Ale właściwie gdzie się człowiek nie obejrzy, tam ktoś gra, śpiewa i tańczy.


     Faktem jest, że Czesi za Polakami nie przepadają, szczególnie w restauracjach nie zawsze podobał mi się sposób obsługi, choć trudno powiedzieć czy to niechęć do narodowości czy zwykły brak dobrego wychowania i nastawienie na jak największą liczbę turystów. Po raz kolejny okazało się, że najlepsze jedzenie można kupić zwyczajnie na ulicy, a najlepszą rekomendacją jest to, że jedzą tam miejscowi. Przykładem jest plac plac przed Muzeum Narodowym, gdzie rozkłada się mnóstwo budek z różnymi knedliczkami, smażonym serem, i innymi także mniej tradycyjnym jedzonkiem.Smaczne i niedrogie jedzenie było także kiedyś w browarze Staropramen, podejrzewam, że jest takie nadal.

     Jeśli chodzi o absolutne must see w Pradze, to oprócz wspomnianego Mostu Karola i Hradczanów z zamkiem królewskim, ogromną katedrą św. Wita, której nie sposób objąć jednym kadrem czy Złotą Uliczką (Hradczany to też właściwie jedyne miejsce gdzie znaleźć można odrobinę spokoju, skręcając w jedną z bocznych uliczek) jest jeszcze Muzeum Narodowe, wzgórze Petrin z którego rozlega się wspaniały widok, tańczący dom na Wełtawą,dzielnica żydowska i wiele innych. Oczywiście Rynek z Staromiejskim Ratuszem, na którym znajduje się słynny zegar astronomiczny Orloj, który pokazuje wiele interesujących rzeczy, których nie rozumiem i nie potrafię Wam wytłumaczyć, nie licząc przedstawienia, które odbywa się zawsze o tej samej godzinie i biorą w nim udział figurki m.in dwunastu apostołów, śmierci i chciwości. To jedyne co załapałam ;) Warto przyjść wcześniej bo zawsze zbiera się sporo oglądaczy. Amatorzy zabytków kultury żydowskiej też nie będą się w Pradze nudzić, a wielbiciele literatury i dzieł Franca Kafki mogą zaplanować sobie spacer śladami tego pisarza.
Zachęcam więc jak najbardziej do takiego wypadu, bo Praga mimo, że trochę przeludniona i opanowana przez zagranicznych turystów, jest punktem obowiązkowym zwiedzania europejskich miast. Przynajmniej raz trzeba pojechać :)


3 komentarze

Środek wakacji, więc nie dziw się że tłoczno. Generalnie w wakacjie wszędzie jest pełno turystów.

Reply

ale ja się nie tyle dziwię, co stwierdzam fakt, i uprzedzam o nim, bo byłam już w różnych turystycznych miejscach także w wakacje ale Praga jakoś mnie pod tym względem szczególnie przytłoczyła. Tak jak napisałam, w każdym innym mieście, Barcelonie, Mediolanie, Kijowie, nawet w Wenecji, można znaleźć spokojniejszy zakątek, gdzie spotka się głównie mieszkańców, a w Pradze, chwilami, ze świeczką szukać rodowitego Prażanina :)

Reply

Bo pewnie siedzą w sobie tylko znanych knajpkach, sączą piwko i czekają aż stonka opuści ich gród

Reply

Prześlij komentarz