4 przykazania górskie

czyli czego nie robić na szlaku

   
     Jako że jesteśmy ostatnio w tematach górskich, dziś będzie o tym, co wkurza mnie na szlaku.
Niby to takie bardzo przyjemnie kojarzące mi się miejsce ale są pewne rzeczy które mnie irytują a wszystkie, rzecz jasna, związane są z tzw. czynnikiem ludzkim.

1. Śmieci. To najbardziej działa mi na nerwy. Nie spotykam się z tym zbyt często, bo jak zawsze powtarzam, chętniej wybieramy mniej uczęszczane szlaki, a im wyżej i dalej, tym rzadziej spotyka się ludzi nieodpowiedzialnych i niemyślących. Naprawdę nie trzeba być geniuszem, żeby rozumieć, że nieprędko ktoś tam po nas posprząta, zresztą z jakiej niby paki miałby ktoś po nas sprzątać. Zjadasz batonika, to pakujesz papierek do plecaka. Proste? Skoro dałeś rade dotaszczyć tu te wszystkie słodycze to papierki po nich chyba też dasz radę dotaszczyć i wyrzucić do kosza w schronisku. A najlepiej na dole.
2. Buty. Nie to, że  wszyscy teraz mają na hurra kupować buty za 1000 zł i wtedy wszyscy będziemy bezpieczni a wypadki w górach przestaną się wydarzać. W dobre buty warto rzecz jasna zainwestować, szczególnie jeśli wędruje się regularnie, ale najtańsze można kupić nawet poniżej 100 zł. Ważne żeby przynajmniej miały grubą podeszwę. Jeśli chodzicie po Beskidach czy innych Bieszczadach, pewnie nie zginiecie nawet w trampkach, ale w trekkingowych butach jest po prostu o wiele wygodniej.
Natomiast turyści którzy ruszają na ośnieżone tatrzańskie szlaki w sandałach, albo w innych tenisówkach biegają po Orlej Perci to zwyczajni idioci. Potem jeden z drugim spadnie z grani i tragedia. Jakie te góry niebezpieczne! Albo GOPR traci czas na debili, kiedy mógłby się przydać komuś innemu.
3. Dzieci. Spokojnie! Nie mam nic przeciwko dzieciom na szlakach. To super, że próbujecie je zarazić swoją pasją. Tylko, na miłość boską, zabierając takiego malucha w trasę trzeba ją zaplanować odpowiednio do jego możliwości, zamiast kierować się tylko swoją ambicją. 5- latek nie wejdzie sam na Babią Górę a nawet jeśli wejdzie to będzie to prawdopodobnie wspominał jak największy koszmar i zrazisz go do takich wędrówek na wiele lat. No chyba, że taki masz cel.
I do jasnej cholery, jeśli pakujesz dzieciaka do nosidełka na plecy, to patrz pkt 2 i nie ubieraj kretynie sandałów, bo jeśli się poślizgniesz albo potkniesz i wybijesz sobie zęby to pół biedy. Nawet śmiesznie. Ale jak rozwalisz dziecku łeb to już tak wesoło nie będzie, nie?
4. Alkohol. Piwko w schronisku zawsze smakuje wyśmienicie. Ale "turyści", którzy popijają sobie puszeczkę za puszeczką nigdy nie wróżą niczego dobrego. W połowie drogi taka atrakcja nie pamięta już dokąd idzie i wątpliwe że tam dotrze. I znowu - złamie taki kretyn nogę - niby nie mój problem, ale biedni goprowcy znowu tracą czas na kogoś kto zapomniał użyć mózgu...

Bo wypadków nie da się uniknąć mimo najlepszego nawet przygotowania. Ale używając rozumu można je ograniczyć do minimum.

Jest bardzo wielu ludzi dla których góry są ogromną frajdą, nie psujmy im tego. Myślenie nie boli. Kultura też.

Prześlij komentarz