poszukiwania tajemniczego skarbu

czyli co Hitlerowcy ukryli w Zamku Czocha


     Uwielbiam jeździć na rowerze, więc w trakcie pobytu w Szklarskiej zaplanowałam fantastyczną  wprost wycieczkę rowerową po okolicznych wioskach. Na drodze stanęła nam jednak niewielka przeszkoda - w okolicy ani widu ani słychu żadnej wypożyczalni rowerów. Własnych niestety nie zabraliśmy, gdyż nie dorobiliśmy się jeszcze haka na rowery.
     Cóż było robić. Wsiedliśmy w samochód i czterema kółkami pojechaliśmy do Zamku Czocha. Lubię takie miejsca, choć dla A., który bardziej ode mnie interesuje się historią a ponadto jest teraz na etapie czytania "Sieć. Ostatni bastion SS" i "Twierdzy szyfrów" B. Wołoszańskiego była to chyba większa atrakcja.
     W każdym razie chodził po terenie zamku szukając, jakiejś studni, gdzie ktoś kogoś zamordował, oraz jakichś bocznych wejść, którędy wynoszono albo wnoszono (już nie pamiętam) jakieś złoto albo broń... Studnię znaleźliśmy, ze skarbem niestety się nie udało. Pogoda niezbyt sprzyjała, ale dzięki temu nie było tłumów.
     Wstęp na zamek kosztuje 15 zł ( zwiedzanie tylko z przewodnikiem). Dodatkową atrakcją jest podobno rejs "Stateczkiem" po Jeziorze Leśniańskim w identycznej cenie. My wpadliśmy na inny pomysł. Przypadkiem zatrzymaliśmy się przy polu namiotowym, które znajduje się nad jeziorem. Tam wypożyczyliśmy kajak i powiosłowaliśmy w kierunku zamku, aż pod tamę. Było to zdecydowanie przyjemniejsze i ciekawsze rozwiązanie.
      Po takich atrakcjach można zajrzeć jeszcze do uzdrowiska w Świeradowie podleczyć trochę  zdrowie, ale to następnym razem :)









Prześlij komentarz