Dziennik pokładowy - wstęp



Popłynięcie w rejs jachtem było moim marzeniem od dawna. Jednym z tych marzeń, w kierunku realizacji których nie robimy kompletnie nic, a które upchnęliśmy gdzieś w zakamarkach umysłu. I pewnie gdyby nie A., który jakiś rok temu stwierdził, że "a może byśmy tak popłynęli z pewnymi znajomymi w rejs po Chorwackim wybrzeżu", na co ja bez namysłu odpowiedziałam "jasne", nie wiedząc na co się tak naprawdę godzę, sprawa pozostała by na zawsze w sferze mglistych wyobrażeń. Później oczywiście były różne komplikacje i zmiany, problemy z urlopem w zaplanowanym terminie, problemy ze sfinansowaniem wycieczki itp. Ale od chwili, kiedy Chorwacja zmieniła się nagle na  Sycylię, ja  wiedziałam, że nic mnie już nie powstrzyma i że co by się nie działo, ja i tak pojadę. Zresztą później okazało się, że pracę zawsze można zmienić na lepszą ;)
Wszystko ułożyło się pomyślnie, nawet koszmarne przeziębienie minęło mi zaraz po dotarciu do Milazzo.  Dzięki temu przeżyliśmy wspaniałą przygodę i urlop, podczas którego zapomina się o wszystkich problemach i obowiązkach. Urlop podczas, którego naprawdę sie odpoczywa i ładuje akumulatory na kolejny rok. Przygodę pełną gęba, zamiast wczasów na leżaku z drinkiem w ręce.
Poznaliśmy fantastycznych ludzi, zajadaliśmy się włoską kuchnią, sterowaliśmy jachtem, pływaliśmy z delfinami, wdrapywaliśmy się na wulkan, włóczyliśmy się wąskimi uliczkami sycylijskich miasteczek. I codziennie robiłam coś, czego nie robiłam nigdy wcześniej. To było bardzo ekscytujące i inspirujące przeżycie. Naprawdę zapomniałam tam o bożym świecie i prawdę mówiąc mogłabym na Sycylii zostać na zawsze.
I chociaż nie były to, zapewniam Was, zbyt luksusowe i komfortowe warunki to warto było. Mimo rożnych trudności i czasem stresujących trochę sytuacji, stwierdzam, że sprawa jest jak najbardziej godna polecenia. W najbliższym czasie zabieram się oczywiście za uporządkowanie moich chaotycznych wspomnień i setek zdjęć. Na blogu pojawiać się będzie relacja z tego wyjazdu (dajcie mi tylko ogarnąć część zaległości z pracy ;), okiem osoby, która o żaglach nie ma zielonego pojęcia. Ale co z tego? Dla mnie to było mega inspirujące przeżycie i zamierzam Wam o tym opowiedzieć.
Mam nadzieję, że Was choć trochę zainteresuje. :)



My

1 komentarze:

Sycylia jest mega, a polaczenie Sycylii i zeglowania no coz....zazdrosze ;)

Reply

Prześlij komentarz