# pakowanie cz. 1


Uwielbiam podróżować i planować wyjazdy. Każdy przewodnik mam przestudiowany dokładnie, już dwa tygodnie przed wylotem. Wydrukowane przydatne informacje i bilety spoczywają w bezpiecznym miejscu oczekując na właściwy moment. Jednego tylko nie lubię w przygotowaniach - pakowania. Notorycznie zostawiam to  na ostatnią chwilę. I choć staram się nie martwić jeśli już czegoś zapomnę, bo wychodzę z założenia, że najważniejsze to mieć przy sobie bilet, dokumenty i kartę kredytową, wszystkie inne braki da się uzupełnić, to jednak warto poświęcić trochę czasu kwestii pakowania i pomyśleć o tym odpowiednio wcześniej. Sama niedługo wyjeżdżam na urlop więc temat jest jak najbardziej dla mnie aktualny. Dlatego dziś kilka porad.

W co?

Podstawowe pytanie- w co się spakować? To oczywiście zależy gdzie jedziemy. Walizki na kółkach (te plastikowe tylko wyglądają solidniej - często pękają i ważą więcej od zwykłych, co jest istotne w samolotach, gdzie mamy limit bagażu), wydają się wygodne do transportu ale moim zdaniem dobrze sprawdzają się tylko przy wyjazdach z biurem podróży lub kiedy planujemy pobyt w jednym tylko miejscu. Najlepiej dojedźmy do hotelu taksówką, bo wiem, z doświadczenia, że ładowanie się z ogromną walizą do zatłoczonego metra łatwe nie jest tak samo jak ciągnięcie jej przez pół miasta w poszukiwaniu hotelu. Plecak, niby trzeba nosić, ale sprawniej i szybciej się w nim poruszamy niż z sporych rozmiarów walizką, szczególnie jeśli chodniki, jak np. na Krymie, do równych nie należą. Choć co kto lubi. Ja jestem fanką plecaków. Mają najszersze zastosowanie, są jednak wygodniejsze od toreb (torby też mamy czasem na kółkach ale wówczas nie są już tak elastyczne, no i tak jak pisałam wcześniej, ciągnięcie za sobą całego majdanu nie jest tak wygodne jak się wydaje) wszędzie można je upchnąć, na lotnisku przy sprawdzaniu wymiarów też łatwiej je wcisnąć w klatkę kontrolną. Także podczas rejsów nie zawsze sprawdzają się wszelkiego rodzaju stelaże przy plecakach czy torbach, bo zwyczajnie w maleńkiej kajucie nie ma gdzie ich upchnąć.
Choć podstawowa zasada przy tej kwestii mówi - w co kto lubi. Niezależnie jednak od tego w co postanowimy się spakować, kupując ten sprzęt, warto dobrze się rozeznać i wydać trochę więcej pieniędzy, na coś co posłużyć nam ma dłużej niż jeden urlop. Walizka niech ma solidne kółka, najlepiej jak się obracają we wszystkie strony, plecak, jeśli jest duży,  niech będzie z grubego materiału, super jeśli jest nieprzemakalny i przede wszystkim dobrze dopasowany do sylwetki, dzięki czemu noszenie go będzie wygodne mimo ciężaru.

Niezależnie od tego co wybierzemy, warto mieć dodatkowy plecak lub torbę do noszenia na miejscu. Fajną opcją są duże plecaki, składające się z dwóch części. Jedna z nich jest mniejszym plecaczkiem, można go odczepić i wykorzystać do wycieczek na miejscu. Przykład nr 1 firmy Deuter. Inne plecaki można zmniejszyć do niewielkich rozmiarów, spinając i związując je w odpowiednich miejscach. Ja zabieram często torbę płócienną lub z innego miękkiego materiały, która nie zajmuje wiele miejsca w walizce a przydaje się zawsze, kiedy nie chcę paradować po mieście z plecakiem. Genialną opcją są też torby nerki z firmy huba (nr 3). Dostałam ją w prezencie od A., który wiedział, że wzdycham do niej od kilku miesięcy. Powiem szczerze, że jest to najbardziej genialna i funkcjonalna torba do aktywnego spędzania czasu. Nadaje się na rower, rolki a podczas wycieczek mamy wszystkie cenne rzeczy w bezpiecznym miejscu. I przy tym nie musimy rezygnować z ubierania się tak jak mamy ochotę, bo huby sprawdzają się w różnych lookach, niekoniecznie sportowych w przeciwieństwie do typowo turystycznych nerek. I zawsze wygląda genialnie.
Bardziej ekonomiczna i kolorowa wersja to np ta z maruna recykling art (nr 2). Można też wybrać tzw. kieszonkę (nr 4), wersję równie bezpieczną, ale mniej rzucającą się w oczy.




Prześlij komentarz