Dziennik pokładowy - dzień siódmy - Castellammare



W sobotę wylądowaliśmy w Castellammare, mieścince a której nie wspomniano nawet w naszym przewodniku, jednak w naszej "żeglarskiej biblii" znaleźliśmy notatkę, że jest tam "ładnie". Postanowiliśmy więc sprawdzić i nie zawiedliśmy się. Kolejne miejsce które możemy oznaczyć na mapie serduszkiem albo inną gwiazdką. Kolejne miejsce w którym mogłabym żyć. Kolejne miejsce w którym można zjeść takie lody o jakich w Polsce pozostaje tylko marzyć, kolejne wąskie uliczki, po których można się włóczyć godzinami, kolejna klimatyczna marina i nabrzeże, które wieczorem było przepiękne, kolejne restauracje i dochodzące z nich nieziemskie zapachy, kolejni sympatyczni Sycylijczycy. Kolejne wspomnienia, których nikt nie zabierze. Dla odkrywania takich miejsc, których nie ma w przewodnikach, a które zachwycają od pierwszej chwili, wciągając nas w swój klimat i odkrywając przed nami swoje tajemnice, warto podróżować i warto szukać. Jeśli będziecie w tamtych stronach, koniecznie odwiedźcie to miasteczko. Zobaczcie znajdujące się nad samym morzem stare zamczysko, do którego bardziej niż do wszystkich innych pasuje włoskie "castello", przejdźcie się nabrzeżem i zjedzcie pizzę patrząc na morze, wdrapcie się na skałki, zobaczcie jak pięknie oświetlone jest nocą nabrzeże, zjedzcie lody spacerując kamiennymi uliczkami, kupcie świeżą rybę na nadmorskim targu, wykłócając się z rybakami i dajcie się zauroczyć temu miejscu.














2 komentarze

Ooooooch zazdrość straszna, pozytywna oczywiście :) Pięknie Wam tam, naprawdę aż miło popatrzeć ♥
Hello "ładnie" tam jest? Pięknie jest, a nawet jeszcze ładniej :)
xoxo
have fun

Reply

cudnie... bajkowo, a to zdjęcie schodów nocą już w ogóle mega klimatyczne... uwielbiam włoszczyznę :)
i woda jaka piękna... ja niestety będąc na północy Włoch kojarzę morze jako nieładnie zabrudzone, zielonkawe, nieprzejrzyste...

Reply

Prześlij komentarz