I tylko ty masz tą niezwykłą moc by zatrzymać ich by dać wieczność im

Jako że dziś Wszystkich Świętych, nadchodzi Dzień Zaduszny, wspominamy z nostalgią zmarłych.
Naszych najbliższych z rodziny i przyjaciół. W telewizji programy upamiętniające wspaniałych,
nieżyjących już poetów, aktorów, polityków i pisarzy.
A my, pozostając w tematyce tego bloga - wspominamy niezwykłych podróżników.

Było ich oczywiście bardzo wielu.
Tych, którzy gnani swoją nieokiełznaną ciekawością świata i ludzi wyruszali w świat.
Ale ja chciałabym przypomnieć dwie postacie, które dla mnie są niezwykle ważne i inspirujące.


Jerzy Kukuczka, dlatego, że stąd. Dlatego, że, jak my, kochał góry, chociaż trochę wyższe
niż te na które na razie (podkreślam na razie, bo nie wiadomo, co nam jeszcze przyjdzie do głowy)
my się wdrapujemy. Ten Katowiczanim (z Ligoty) zdobył 14 ośmiotysięczników (na 10 z nich
wszedł wytyczając nowe trasy), dzięki niezwykłej wytrzymałości, nie tylko fizycznej ale przede
wszystkim gigantycznej odporności psychicznej. Co powodowało, że zostawiał na Śląsku rodzinę,
za którą przecież bardzo tęsknił, i ruszał w te ekstremalne warunki, nigdy nie wybierając utartych
schematów, lecz zawsze trudniejsze rozwiązania. Czy to chęć sprawdzenia się i rywalizacji, o której
 często wspominał? Czy po prostu miłość do gór?
Góry zabrały go w 1989 r., kiedy odpadł od południowej ściany Lhotse, jeszcze wówczas niezdobytej.
Jego grób znajduje się właśnie tam, pochowano go w lodowej szczelinie.















Ryszard Kapuściński. Pisarz i podróżnik. Autor książek, które rozpalają wyobraźnię i marzenia.
Marzenia o podróżach niełatwych, dalekich od klimatyzowanych hoteli i kolorowych pamiątek.
O wyprawach w rejony często niebezpieczne, dziś już często niemożliwych do zrealizowania.
Tam gdzie spotyka się często biedę, nieszczęścia, wojny, terror i tragedię.
Ale przede wszystkim spotyka się ludzi, którzy na całym świecie tak samo kochają, śmieją się i płaczą.
Mimo, że inaczej wyglądają, co innego jedzą i modlą się w innym języku, jest w nich tyle samo
dobrego i złego, co w nas.
I tego właśnie uczą książki Kapuścińskiego, (który notabene pisał też piękne wiersze), otwartości
na innych, która sprawia, że nawet na końcu świata spotkać można bratnią duszę.
A to jest chyba istota podróżowania. Nie fotografowanie zabytków, lecz ludzie, których spotyka się na swojej drodze,
bo często oni uczą nas więcej niż najpiękniejsze budowle.

Prześlij komentarz